12 paź 2016

W domu z mordercami #3

  Łucja obudziła się bardzo wcześnie, gdzie za oknem było jeszcze ponuro. Leżała na łóżku, w pokoju z białymi ścianami. Poczuła z tego powodu lekki niepokój. Sypialnia wyglądała dziwnie, nie było tam nic, poza łóżkiem na którym leżała, oknem i białymi drzwiami. Na końcu materaca koło jej stóp leżał ręcznik, z wygrawerowanym jej imieniem. Po lekkim namyśle postanowiła się umyć, tego chyba jej nikt nie zabroni! W rezydencji były tylko trzy łazienki, ale jej wystarczy jedna. Wyszła z pokoju i poszła do najbliższej, gdzie stała niemała kolejka. Poszła w takim razie do drugiej, ale tam niestety ujrzała podobny widok. Już chciała zejść na dół, gdy poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu.
 - Na dole jest podobnie - powiedział E.J. stojąc w samych bokserkach i koszuli. łucja tylko głęboko westchnęła i stanęła do kolejki. Po cichu jednak się śmiała, bo nie mogła uwierzyć, że mordercy mogą też tak wyglądać o poranku. Spojrzała na osoby przed nią stojące. Byli to Jack, Jeff, Sally i Ben.
 - Kto jest w środku? - zapytała podnosząc jedną brew do góry. Z łazienki wydobywał się męski głos, a dokładnie nucący jakąś piosenkę.
 - Slenderman. Siedzi tam już dobrą godzinę i nadal śpiewa - odpowiedział Jeff przejeżdżając sobie ręką po twarzy. Dziewczyna postanowiła w takim razie pójść do tej pierwszej kolejki, mając nadzieję, że szybciej pójdzie się umyć.
 - Hej! - powiedział Helen z uśmiechem na twarzy - Jak się spało w naszym domu?
 - Bardzo dobrze - odpowiedziała odwzjemniając uśmiech - Dopiero wstałeś?
 - Nie, stoję tu już od godziny...
 - To kto jest w środku?
 - Toby i Natalie - zaczął się śmiać pod nosem.
 - A po co Mask`iemu krzesło? - spytała patrząc Helenowi przez ramię.
 - Każdego dnia jest tak samo, każdego dnia trzeba walczyć o łazienkę. Bardzo mądrze zrobił. Zajmuje sobie miejsce w kolejce i może sobie jezcze godzinę pospać - westchnął głęboko i oparł się o ścianę. Jeszcze parę minut rozmawiali, aż Toby i Clockwork raczyli zwolnić łazienkę. Po nich wszedł Hoodie, potem Puppeteer, po jakimś czasie obudzili Tima, Helen, a na końcu Łucja. Bedąc już w pomieszczeniu przemyła twarz zimną wodą i spojrzała w lustro.
 - To jakieś wariactwo - powiedziała sama do siebie. Załatwiła resztę spraw i po 15 minutach już była gotowa. Przed drzwiami czekały już na nią Jane, Ann i Dina.
 - Jeżeli masz tutaj z nami zostać, to musisz wyglądać tak jak my! - zaczęła uradowana Ann.
 - Po za tym, przydadzą Ci się także nowe ciuchy - dodał Jane. Po tych słowach wszystkie dziewczyny poszły do pokoju Nurse Ann, który był obok łazienki. Właścicielka pokoju podeszła do szafy i wybrała z nich parę ciuchów. Łucja bez zastanowienia szybko przebrała się i stanęła niepewnie na środku sypialni.
 - Super wygłądasz! - podskoczyła Dina z wielkim uśmiechem na twarzy - tylko coś jeszcze tutaj nie pasuje... wiem! - Złapała nową za rękę i zaprowadziła ponownie do łazienki. W ułamek sekundy wybiegła z pomieszczenia i wróciła z krzesłem, który postawiła na środku.
 - No, to na jaki kolor chcesz pofarbować włosy? - spytała oddychając ciężko. Łucja postawiła na kolor granatowy. Zawsze marzyła o takich włosach, lecz rodzice jej na to nie pozwalali. Po pewnym czasie wstała i przejżała się w lustrze. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech, jakiego od dawna nie miała. Po udanej metamorfozie dziewczyny postanowiły wreszcie zejść na dół, na śniadanie. W salonie był już Ben siedzący przy konsoli, Helen rysujący w szkicowniku na kanapie, siedzący koło niego Kagekao który już pił wino i Jeff uciekający z rezydencji.
 - Ej, co się stało Je... - Łucja nie dokończyła, bo odwracając się powoli za siebie ujrzała tylko choczące lekko pod nosem Ann i Dinę.
 - To chyba nigdy jej się nie znudzi - Zaśmiała się Ann jeszcze bardziej. Dziewczyny weszły do jadalni, gdzie była reszta rodzinki.
 - Wow - powidział powoli Puppeteer, zmierzając nową z góry na dół.
 - Zmieniłaś się - wtrącił Masky, biorąc do ust kolejny kawałek sernika.
 - Na gorsze? - odwróciła głowę w jego stronę.
 - Nie, na lepsze! - przełknął ciasto - Gdybym miał cię zamordowć, powstrzymałbym się!
 Caja jadalnia w tym momencie wybuchnęła śmiechem. Tim zrobił się cały czerwony, zabrał talerz i wyszedł z kuchni. Łucja wzięła trochę jajecznicy z patelni i usiadła przy stole, starająć się wymienić chociażby dwa zdania z każdym.
 - Nie chciałabyś może urządzić jakoś swój nowy pokój? - spytał w pewnym momencie Toby.
 - Chciałabym, ale muszę zapytać najpierw Slendermana, czy mi pozwoli pójść do sklepu - odpowiedziała nieco zmieszana.
 - Ty może tak, ale z nami możesz iść wszędzie. Mam na myśli mnie, Hoodiego i Tima.
 - A dlaczego wy macie więcej praw niż inni?
 - No wiesz... byliśmy tu pierwsi i Slenderman bardziej nam ufa. - Toby wstał i złapał ją za rękę, prowadząc do drzwi. Gdy właśnie mieli wychodzić, wparował do domu Jeff, uderzając nową w głowę.
  Ciąg dalszy nastąpi...

1 komentarz:

  1. hej ! :D teraz to już szybko musisz napisać kolejny rozdział :D przeczytałam ten oraz wcześniejsze i cóż mogę Ci powiedzieć- chcę więcej :)
    pozdrawiam
    www.zyciejakpomarancze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń