1 lut 2017

W DOMU Z MORDERCAMI #4

 Łucja śniła, że jest na skraju urwiska, z którego widać piękny krajobraz. Teren był wzbogacony w niewielkie pagórgi i małą rzekę, przepływającą po środku nich. Cały ten teren był zielony, aż do niej dochodził zapach trawy i kwiatów. Na niebie nie było żadnej chmurki i było czystoniebieskie jak woda w rzece. Wiatr delikatnie powiewał jej włosy i muskał twarz. Czuła się jak w niebie, czuła się wolna. W pewnym jednak momencie ziemia spod jej nóg obsunęła się i Łucja zaczęła spadać. Na szczęście zdąrzyła chwycić za gałąź dwoma rękoma. Po pewnym czasie swobonego wiszenia, ktoś do niej podbiegł i chwycił za dłoń. Spojrzała w górę i zobaczyła lśniące oczy Puppeteera. W trakcie gdy chciała mu podać drugą rękę, usłyszała trzask łamiącego się drewna. Spojrzała z przerażeniem w jego oczy i spadła.